Czy etos pracy to obsesja na punkcie multitaskingu? Czytam książki po to, byś ty nie musiał #2 - Nie rób nic.

Pamiętam swoje pierwsze lata studiów. Byłam wówczas w całości skupiona na studiowaniu i nie miałam wyrozumiałości wobec osób, które będąc na sali wykładowej stukały w klawiaturę laptopa wykonując zadania pozaedukacyjne. 

Pamiętam również, że frustrował mnie fakt ich niezorientowania w tym co dzieje się na zajęciach. Przypisywałam to niezorientowanie ich cechom wewnętrznym, przewracałam oczami, gdy raz po raz ta sama osoba zadawała te same pytania. 

Po ukończeniu studiów licencjackich obiecałam sobie, że podejmę pracę i nie zrezygnuję z niej pomimo studiowania równolegle dwóch kierunków studiów magisterskich. Wówczas to ja stałam się tą osobą, która pojawiała się na zajęciach epizodycznie, a nazwiska profesora/rki nie była w stanie skojarzyć z jego/jej twarzą.

Z perspektywy czasu widzę, że presja produktywności udzieliła mi się tak bardzo, że w zbyt krótkim czasie chciałam zrobić zbyt wiele. Za dużo, za szybko. Ponadto uzależniałam swoją samoocenę od statusu, imponowały mi osoby które podejmowały pracę zawodową będąc na pierwszych latach studiów. Nie dawałam sobie przestrzeni na swoiste „dorabianie”, chciałam się jak najszybciej wyspecjalizować w swoim dedykowanym zawodzie.

Po kilku latach znalazłam się w takim miejscu w życiu, że sama przed sobą musiałam przyznać: nie umiem odpoczywać. Bieganie pomiędzy jednym wydziałem Uniwersytetu, a drugim, pisanie pracy dyplomowej i artykułów po godzinach, praca zawodowa, która wymagała ode mnie dużego zaangażowania i wszechobecne nowe twarze sprawiły, że gdy wracałam do spokojnego domu, nie potrafiłam się mentalnie odciąć, szukałam kolejnych bodźców. 

Nie byłam w stanie skupić się na oglądaniu filmu, bo równocześnie nerwowo przeglądałam media społecznościowe w telefonie. Nie byłam w stanie skupić swojej uwagi na spotkaniu online, bo szukałam wzrokiem punktu zaczepienia, który zająłby moją uwagę w całości. 

Przez zbyt długi czas wiele moich zmysłów było jednocześnie angażowanych w moje codzienne czynności do tego stopnia, że gdy miałam skupić się na jednej z nich, nie byłam w stanie tego zrobić.

Co na to nauka?

Badania psychologiczne wykazały, że nie istnieje podzielność uwagi, a jedynie jej przerzutność. Oznacza to, że tak naprawdę nie wykonujemy 2 czynności jednocześnie, a jedynie przełączamy się i dostosowujemy do wykonywania innego zadania, co wymaga od nas większej energii.

Neurobiologia wskazuje natomiast, że gdy przełączamy się z jednej czynności na drugą, wykonujemy zadania wolniej niż wtedy gdy po prostu powtarzamy tę samą czynność. 

Przerzutność między kilkoma czynnościami nie jest wydajna. Obsesja na punkcie multitaskingu doprowadziła nas do oficjalnych zaleceń aby przy wykonywaniu skomplikowanych czynności wybierać strategie zmierzające wręcz do jego unikania.

Do czego doprowadza nas multitasking?

  • do gorszego odróżniania przydatnych informacji od nieistotnych szczegółów;
  • do coraz większej ilości czasu potrzebnej do przerzucania się pomiędzy dwoma czynnościami.

W konsekwencji:

  • osoby regularnie stosujące multitasking przy skomplikowanych czynnościach mają problem z porządkowaniem informacji i myśli nawet wtedy kiedy nie robią kilku rzeczy naraz.

Świadczy to o tym, że im dłużej zmuszamy swój mózg do podejmowania czynności, do których nie jest przystosowany, doprowadzamy do osłabienia procesów poznawczych i uszkodzeń substancji szarej.

Dawno nie utożsamiłam się tak z treściami przekazywanymi przez autora, jak przy lekturze książki „Nie rób nic” Celeste Headlee. Autorka posiada wybitne umiejętności storytellingu i ubiera zgromadzone dane statystyczne oraz sam rys historyczny (jak doszło do wykreowania pułapki kultu wydajności) w codzienne historie, w których może odnaleźć się każdy z nas. Polecam lekturę zarówno osobom, które zauważają u siebie wpływ wspomnianego kultu wydajności - pomaga ona zrozumieć źródło i nauczyć się sposobów radzenia sobie z przebodźcowaniem i dążeniem do ciągłego poszukiwania nowych wrażeń, jak i dla osób, które słyszą o tym zjawisku pierwszy raz - uwierzcie mi, takich osób jak ja jest w Waszym otoczeniu wiele. Bilans zysków i strat jest jednoznaczny - umiejętność zrozumienia innych i zabezpieczenia samego siebie przed wpadnięciem w tę pułapkę, a przeczytanie 280 stronicowej książki. Wybór należy do Ciebie.

*Badania i dane statystyczne pochodzą z książki „Nie rób nic” Celeste Headlee.

………………..

🔔 Interesują Cię treści na temat rekrutacji i HR? Kliknij “zaobserwuj” na moim profilu LinkedIn i dodaj mnie do swojej sieci. Będzie mi również miło, gdy wyślesz mi wiadomość powitalną - na wszystkie odpisuję! ;)

Powiązane

Jak przeprowadzić wzorcowy layoff?

❌ Jedni zwalniają w trakcie 30 minutowej rozmowy na Teamsie, a drudzy…im tego nie zapominają.

Czytaj dalej

Ciche zatrudnienie. Szansa na rozwój, czy prosta droga do wypalenia?

📊 82% osób nigdy nie słyszało o zjawisku quiet hiringu. 📊 74% po zapoznaniu się z jego definicją przyznało, że istnieje ono powszechnie w jego branży.

Czytaj dalej

Quiet firing. Kiedy o cichym odejściu jest głośno.

❌ „Chcesz zredukować zespół, ale nie chcesz negatywnie wpływać na morale pozostałych pracowników? Zastosuj quiet firing”.

Czytaj dalej